|
|
» fans / fan ficki / Dragon Ball AZ - Dark Kaioshin Saga -
Rozdział LI - Buu i Gokuun
|
Rozdział LI - Buu i Gokuun
Przed Goku i Gotenem wyrósł potężny, trzydziestometrowy, szarobrązowy kształt. Nie było wątpliwości, że był to Buu, charakterystycznego 'pompona" na głowie stwora nie dało się pomylić z niczym innym. Na tym jednak podobieństwo do potwora, którego Saiyani spotkali w swoim wymiarze kończyło się. Poza tym, że ten Buu był ogromny to dodatkowo wyposażony był w masywny i długi ogon, którym wymachiwał bez specjalnego wysiłku. Goku i jego syn czuli się przytłoczeni emanującą od giganta ki, ciężko ją było porównać z czymkolwiek.
- Ta... Tato... - wyjąkał Goten. - Ma... Mam dziwne wrażenie, że ten Buu wchłonął Hildegarna.
- Obawiam się, że masz rację - powiedział Goku.
Nagle potwór zwrócił się w kierunku unoszących się w powietrzu Saiyanów.
- Ka... Kakarotto... - powiedział niewyraźnie, charakterystycznym, niskim głosem.
- Brolly!!! - zdążył krzyknąć Goku zanim potężny ogon nie trafił go niczym kij bejzbolowy piłeczkę. Saiyan poleciał z taką prędkością, że zniknął z zasięgu wzroku Gotena w mgnieniu oka.
- Oż ty!! - powiedział półsaiyan, posyłając w kierunku przeciwnika kilka dość silnych ki-blastów, wszystkie rozbiły się o skórę potwora nie czyniąc mu najmniejszej krzywdy.
- Niedobrze... - Goten, trafiony otwartą dłonią wbił się głęboko w ziemię.
"A więc sytuacja przedstawia się następująco" - myślał Goku kilka kilometrów dalej. - "Mamy tu Hildegarna o umyśle Brolly'ego i zdolnościach Buu, w dodatku silnego jak sto diabłów... Nie jest dobrze. Nawet dwudziestokrotny Mega Kaioken nic mu nie zrobi..." - Saiyan położył dwa palce na czole i teleportował się do swego syna, który właśnie wydostał się spod ziemi.
- Tato? Masz jakiś pomysł, prawda?
- Nie. To znaczy tak... - powiedział Goku, unikając o włos ciosu Buu. - Pamiętasz plan awaryjny, który wymyśliliśmy w Sali Ducha i Czasu?
Goten przełknął ślinę, nad jego głowa przeleciał szarobrązowy ogon.
- Pierwszy czy drugi?
- Pierwszy.
- Rozumiem!! - Goten położył dwa palce na czole, obaj Saiyani odteleportowali się z zasięgu wzroku potwora. Buu jednak bez trudu potrafił wyczuć ich ki, ogromne cielsko uniosło się w powietrze i z zadziwiającą prędkością poleciało za nimi.
- Zbliża się!! - krzyknął Goten z przerażeniem w głosie. - Ale szybki!!
- Pospieszmy się! - powiedział Goku, przechodząc z SSJ3 na SSJ2. - Gotów!?
- Gotów!!
Saiyani stanęli obok siebie w odległości około metra.
- Fu-sion... HA! - powiedzieli jednocześnie, wykonując charakterystyczne kroki, a przy "Ha" stykając się palcami wskazującymi.
Nastąpiła oślepiająca eksplozja żółtej ki, kiedy światło zniknęło na miejscu ojca i syna stał jeden ubrany w charakterystyczną kamizelkę i białe spodnie osobnik otoczony żółtą aurą ki i wyładowaniami elektrycznymi. Ciężko było stwierdzić czy wyglądał bardziej jak Goku czy raczej jak Goten gdyż ojciec i syn zawsze byli do siebie niezwykle podobni.
- Nieźle - stwierdził Saiyan - ale coś mi tu nie pasuje... - aura wokół wojownika skurczyła się i skoncentrowała w cienkiej złotej poświacie, wyładowania elektryczne stały się rzadsze, ale za to silniejsze. - No... Perfect-SSJ2 podoba mi się znacznie bardziej.
W tym momencie w zasięgu wzroku pojawił się Buu. Potwór wylądował ciężko, powodując przy tym dygotanie gruntu. Saiyan stracił równowagę i upadł.
- Hej!! - krzyknął wściekle. - Uważałbyś trochę!! Zero finezji!!
- Kakarottoooo...!!! - ryknął olbrzym.
- Jak już musisz wiedzieć to mam na imię Gokuun - powiedział efekt fuzji, wstając i wyciągając przed siebie prawą dłoń w geście powitania. - Miło mi.
Potwór w odpowiedzi wbił go w grunt błyskawicznym ciosem ogona. Przez chwilę odgłos uderzenia rozchodził się echem, potem zapanowała martwa cisza. Buu podniósł swą piątą kończynę, odsłaniając Saiyana. Gokuun nadal stał w pozycji pionowej, z ręką wyciągniętą do powitania, tyle tylko, że był wbity w ziemię na jakieś dwa metry.
Złotowłosy wojownik wyskoczył z dziury w podłożu i złapał się obiema dłońmi za głowę.
- Porąbało cię!?!? - krzyknął. - Wiesz jak to boli!?
Gigant ryknął tylko i wystrzelił z ust potężną falę ki, która trafiając w Gokuuna wywołała ogromną eksplozję.
- Zbyt wolno - stwierdził Gokuun zza pleców potwora. - Nawet Fat Gogeta by tego uniknął.
Buu odwrócił się błyskawicznie, uderzając wierzchem otwartej dłoni. Nie trafił w nic.
- Hej! Tu jestem!! - krzyknął Saiyan lewitując tuż za przeciwnikiem. - Łap!! - Gokuun przestrzelił sporą falę ki przez głowę potwora w ten sposób, że wyleciała tam, gdzie powinna być twarz tworu Bibidiego, oczywiście po tym strzale twarzy, jak i większości głowy, już nie było.
Gigant zachwiał się i przewrócił jak kłoda na ziemię.
- Rany... Chyba przegiąłem!! - powiedział Gokuun, autentycznie zmartwiony. - Hej, stary... Nic ci nie jest?
Rana Buu zaczęła się zabliźniać.
- O! Regenerujesz się, to fajnie! - ucieszył się Saiyan. - Tylko, że jakoś powoli.. No, ale ja mam czas.
Gigant zregenerował w końcu ranę i wstał szybko, znowu trzęsąc gruntem.
"Ciekawe..." - pomyślał Gokuun. - "Jego moc jakby nieco zmalała."
- Kakarotto!!! - ryknął znowu szarobrązowy stwór.
- Tak, już to mówiłeś - zauważył Perfect-SSJ2, błyskawicznie podlatując do twarzy przeciwnika i uderzając go z całej siły. Buu zachwiał się i niemal upadł, jego twarz odkształciła się zabawnie.
- Wybacz... - powiedział Saiyan. - Sam nie do końca wiem jaki jestem silny...
Buu nadął policzki powietrzem i jego twarz powróciła do normalnego stanu. Potwór zmierzył przeciwnika wzrokiem i zaatakował, uderzając od góry obiema pięściami, następnie machnął poziomo prawą dłonią i spróbował zdeptać irytującego "insekta" potężnym zamachem nogi.
Gokuun bawił się unikając tych ciosów. Znikał i pojawiał się coraz w to nowych miejscach, śmieszyły go niezdarne ciosy ogromnego potwora. W końcu wylądował jakieś pięćdziesiąt metrów od przeciwnika.
- Dobra, to zaczyna się robić nudne... - powiedział. - Jesteś cienki i nie mówisz nic nowego. Dam ci się raz trafić, ale tylko raz, więc postaraj się. Pokaż na co cię stać!
Buu ryknął i otworzył paszczę chcąc wystrzelić w przeciwnika falę ki, nagle jednak szybki ki-blast Gokuuna wleciał mu do ust eksplodując i wyrywając przy tym pół tylnej części głowy.
Saiyan pokładał się ze śmiechu.
- Wybacz... - powiedział przez chichot, ocierając łzy. - Nie mogłem się powstrzymać... tak zabawnie wyglądałeś z otwartą paszczęką... To byłby grzech nie strzelić...
Potwór ryknął z bólu, niezbyt szybko regenerując ranę.
- Dobra, już się uspakajam... - obiecał Perfect-SSJ2. - Spróbuj jeszcze raz, obiecuję nic nie robić.
Buu ryknął przeciągle i głośno, podnosząc obie ręce i tworząc na nich ogromną kulę ki, którą rzucił w Saiyana, jednocześnie odskakując do tyłu. Eksplozja i tak odrzuciła go znacznie dalej. Gigantyczny różowy wybuch widoczny był nawet z przestrzeni kosmicznej, zadrżała cała planeta. Podmuch wywołany przez tę eksplozję zrównał z ziemią wszystko w promieniu setki kilometrów.
Boski Pałac drżał w posadach, Babidi i Hoi mieli ogromne trudności z utrzymywaniem się na nogach.
- Może jednak nie trzeba było wypuszczać Buu? - zapytał sam siebie Babidi.
Hoi w duchu przyznał mu rację, ich "sługa" mógł być groźniejszy niż cały oddział wrogich Saiyanów...
Trudno było powiedzieć ile czasu minęło. Sytuacja nareszcie uspokoiła się, po wybuchu pozostał tylko kilkukilometrowy lej w ziemi i opadający jeszcze gdzieniegdzie pył. Gigantyczny potwór ogłuszony eksplozją, ocknął się, wstał i zaczął triumfalnie uderzać pięściami w pierś, rycząc przy tym głośno.
- I czego tak wrzeszczysz!? - doszedł go głos Gokuuna, Saiyan małym palcem prawej ręki wiercił sobie w uchu. - Rany, chyba częściowo ogłuchłem... Troszkę przesadziłeś, zobacz jak ja teraz wyglądam!! - kamizelka Gokuuna była postrzępiona, a długie spodnie straciły niemal całe nogawki, bardziej teraz przypominając szorty.
Buu ryknął wściekle i uderzył przeciwnika prawym prostym. Saiyan zablokował cios, nie drgnąwszy w powietrzu nawet na milimetr.
- Tak jak myślałem - powiedział Gokuun, odpychając pięść potwora. - Słabniesz po każdej regeneracji. Pewnie nie wchłonąłeś Hildegarna, tylko sam wtopiłeś się w jego ciało, dlatego twoje zdolności są takie ograniczone. Zobaczymy jak dobry jesteś, jeśli przetrwasz następny atak to masz u mnie plusa.
Gokuun skupił energię, wokół jego sylwetki pojawiła się skoncentrowana, intensywnie złota poświata. Saiyan zacisnął pięść, która zabłysła energią a następnie machnął potężnie, miotając ki w potwora. Kilkanaście niewielkich pocisków, tak szybkich, że wyglądały jak cienkie złote smugi, przeszyło na wylot korpus powtora tworząc w nim liczne, choć małe dziury. Następnie Gokuun skoncetrował w lewej dłoni ki-blast o średnicy dobrego metra i rzucił nim w Buu.
Kula trafiła, eksplodując potężnie i dosłownie roztrzaskując giganta na liczne kawałki. Nie były to jednostajne różowe gluty, ale nieco większe fragmenty ciała stwora, dało się nawet rozróżnić, że tu leży łokieć, a tam żebro. Na przykład.
- No... zobaczymy czy się pozbiera... - stwierdził Saiyan.
Buu rzeczywiście zaczął się regenerować, ale nadal bardzo powoli, odłamki ciała stwora najpierw przesunęły sie w jedno miejsce, a następnie zaczęły łączyć w jego sylwetkę. Kiedy kilka minut później gigant stanął nareszcie przed znudzonym Gokuunem jego energia była wyraźnie mniejsza niż chwilę wcześniej. Mimo to potwór wyglądał na zadowolonego.
- I co cię tak cieszy? - zapytał Saiyan - Myślisz, że...
W tym momencie nastąpił krótki błysk światła i Gokuun zniknął.
- ...teraz masz szanse? - zapytał Goku.
- ...teraz masz szanse? - powiedział w tym samym momencie stojący obok Goten.
Saiyani popatrzyli na siebie zdziwieni.
- Niedobrze - stwierdzili jednocześnie.
Buu nie tracił czasu, machnął potężnie ogonem, zmiatając Son Gotena w powietrze, a następnie skoczył i ściął półsaiyana potężnie, niczym piłkę w siatkówce. Syn Goku rozbił się o ziemię co zamroczyło go na krótką chwilę, dość długo by Buu zdołał strzelić w niego ki-blastem z paszczy.
Eksplozja odrzuciła Goku, próbującego pomóc synowi, na znaczną odległość. Saiyan padł na ziemię, ale podniósł się od razu i ruszył ponownie.
- Goten!!! - krzyknął Goku, doskakując do nieprzytomnego dwudziestolatka. Jego syn był żywy, ale niezdolny do walki.
Saiyan odwrócił się w kierunku giganta, który stał sobie spokojnie falując lekko ogonem.
- Nie daruję ci tego!! Możesz się pożegnać z życiem, potworze!!
- Kakarotto - powiedział powoli i wyraźnie Buu. W tym jednym słowie ukryte było wszystko co chciał przekazać przeciwnikowi: pewność siebie, lekceważenie i tłumiona nienawiść.
Goku nienawidził tego słowa, nienawidził go od pierwszego momentu kiedy je usłyszał. Zawsze oznaczało kłopoty.
Koniec rozdziału pięćdziesiątego pierwszego.
Czy Goku zdoła samotnie pokonać Buu?
|
|